piątek, 25 grudnia 2015

MENADŻER


BG rezydują właśnie w jakimś średniej wielkości miasteczku. Odpoczywają po ostatniej misji którą wykonywali dla miejscowej gildii/władzy/kogoś wyżej ostawionego. Chodzi bowiem o to, że wieść o powodzeniu bohaterów w tej trudnej (okiem laika) misji szybko się rozeszła i trafiła do wielu ciekawskich uszu. Pewnemu krasnoludowi imieniem Geld Buffett. To osobnik w średnim wieku, bardzo obrotny, ambitny, stanowczy i cwany. Ma zamiłowanie do pieniędzy i potrafi je zdobywać ale nadal nie jest zadowolony ze swojego skromnego majątku, wciąż szuka nowych sposobów na szybkie zbicie fortuny. Gdy wieść o udanej misji bohaterów trafia do jego uszu doznaje olśnienia. Dowiaduje się gdzie biesiadują BG po udanej eskapadzie i także przybywa do gospody jako zwykły klient. Pilnie ich obserwuje, ma już wszystko zaplanowane.
Gdy BG beztrosko bawią się na koszt firmy (karczmarz chce się przypodobać zleceniodawcy bohaterów) nagle do przybytku wpada banda uzbrojonych najemników. To oprychy wynajęte przez Gelda (sprawa jest tak załatwiona, że banda nawet nie wie dla kogo pracuje). Pada stanowcze "Na ziemie ! To jest napad !" I zaczyna się. BG jak przystało na poszukiwaczy przygód nie schowają się pod stolik tylko przepędzą bandę. No nie do końca. Zanim miecze pójdą w ruch jeden z bandziorów spojrzy na postacie graczy. Dobrze udawane przerażenie (nieudana kariera aktorska zrobiła z niego najemnika) wymaluje się na jego twarzy "(teatralnym szeptem) Bob, to ONI, ponoć nawet smok im nie straszny, spadamy stąd. (głośno) Przepraszamy wszystkich, kolega za dużo wypił i się wygłupia. My już lepiej pójdziemy". Opuszczają lokal prawie tak szybko jak się w nim pojawili. Twarze wszystkich klientów wpatrzone są teraz z podziwem w drużynę. Padają pochlebne komentarze, BG wręcz muszą się odganiać od "fanów". Geld tylko uściśnie im dłonie i pogratuluje, przy okazji zostawiając swój adres z dopiskiem "musimy się koniecznie spotkać, mam dla was propozycję nie do odrzucenia", czy czymś w tym stylu.
Na spotkaniu Geld hojnie przyjmie BG, poda posiłek i poczęstuje wyśmienitym alkoholem. Widać, że żyje mu się dostatnio. Po krótkiej rozmowie i zapoznaniu się pora przejść do interesów. Geld zaproponuje oczywiście, że chciałby zostać menadżerem drużyny. Ma wiele do zaoferowania, zna ludzi, potencjalnych pracodawców, okolicznego barda, potrafi załatwić magiczny ekwipunek, ma dobrą reputację w jakimś szlacheckim rodzie, no i zna się na interesach. Obiecuje, że wzniesie drużynę na wyżyny sławy i bogactwa, będą najlepiej opłacaną i renomowaną grupą jaka kiedykolwiek istniała a on już tego dopilnuje. W zamian oczekuje tylko zaufania jego metodom (czyli robicie to bez gadania, bo tak będzie dobrze), zaangażowania i 50% zysków (do wytargowania nawet na 20-10%, Geld wie, że i tak zarobi krocie jeśli się zgodzą). Mówi z przejęciem i zaraża entuzjazmem, generalnie ciężko mu odmówić. Ma masę pomysłów, al nie chce się zdradzać bez gwarancji współpracy. Taką gwarancją ma być UMOWA. Jeśli BG się zgodzą spiszą razem papierek. Dla Gelda najważniejszy jest ustęp mówiący "niniejszym zobowiązujemy się działać według wytycznych niżej podpisanego pana Gelda Buffett", umowa przy okazji zapewnia BG możliwość rezygnacji jeśli Geld każe im działać na własną niekorzyść lub wykonywać zlecenia "niemoralne, hańbiące i powszechnie uważane za złe oraz godne pożałowania". W innym wypadku rezygnując, są zobowiązani do zapłacenia mu 25tys. sztuk złota. {Umowa sama w sobie nie jest podstępem, nie ma drobnego druku, kruczków i dwuznaczności, po prostu Geld wie jak sprawa się potoczy i że świetnie na tym skorzysta, BG również choć relatywnie zarobią na tym mniej}.
Żeby się nie rozpisywać postaram się streścić dalszy przebieg wydarzeń. Geld zadba o to, żeby BG szybko otrzymali nowe zlecenie od kogoś równie istotnego jak ich poprzedni pracodawca. Sam rozmówi się z pracodawcą i wytarguje dobrą cenę oraz zaliczkę. BG wyruszają i znów im się udaje. Geld rozsiewa dobrą plotkę po okolicy i następnego dnia umawia drużynę na rozmowę z bardem. Ten wysłuchuje historii o ich ostatnich dokonaniach i zgadza się napisać o tym pieśń. Resztę rozmowy odbywa z krasnoludem, który płaci mu z własnej kiesy za podkolorowanie historyjki na korzyść BG oraz za szybkie jej rozesłanie. Pieśń ma też zawierać przesłanie - jeśli masz problem i nie wiesz do kogo się zgłosić - zgłoś się do nich. Odpowiedź jest szybka i BG wyruszają na kolejne misje (zdecydowanie zbyt proste jak dla nich). Geld w tym czasie załatwia kolejne sprawy drużyny - konto w gnomim banku, dostęp do taniego ekwipunku, także magicznego (półświatek, ale wymyśli jakąś wiarygodną historyjkę żeby to zatuszować). Pieniądze z ostatnich misji każe im zainwestować, nie jest to duża suma, łącznie jakieś 50 sztuk złota, za te pieniądze wynajmuje dla BG adwokata na trzy miesiące. Pora znów zabrać się za poważne misje, nawet bardzo poważne. Tutaj trzeba wrzucić trudny quest będący dla BG dużym wyzwaniem, adwokat jest w razie gdyby coś im się nie udało. I tak misje toczą się dalej raz banalne, raz cholernie trudne. Nagle okazuje się, że BG są wszędzie rozpoznawani. Ludzie o nich mówią i to same dobre rzeczy. Na razie sprawa dotyczy dużej okolicy ale wieść szybko się niesie. Geld znów każe zainwestować pieniądze, tym razem większą sumę - 1000 sztuk złota. Niedługo potem zabiera ich do stolicy prezentując ich nowe biuro. Budynek jest nieduży, mają dla siebie na piętrze osobne pokoje, toaletę i kuchnie. Na parterze mieści się gabinet i pokój Gelda. Pora wymyślić nazwę dla drużyny i zyskiwać zamożnych klientów ze stolicy, wszystkim oczywiście zajmuje się krasnolud. Pojawiają się nowe zlecenia, reputacja BG rośnie a Geld inwestuje. Wynajmuje kolejne osoby pracujące dla graczy - rzecznika z którym będą występować na rodach szlacheckich, dobrego tłumacza z czasem opłaca im prywatnych medyków, szkoleniowców, masażystów, dietetyków, nawet fryzjera i sprzątaczkę. Załatwia spotkania z kolejnymi bardami i rodzinami szlacheckimi. W tym czasie BG normalnie wykonują swój zawód a gdy wracają z każdej następnej misji dochodzą ich nowe (często nieprawdziwe ale dobre) wieści na ich temat. Złota przybywa a Geld pewnego dnia oznajmia, że drużyna została zaproszona na kolację do samego króla. Mają być gośćmi specjalnymi. Trwają przygotowania, zakupy garderoby i lekcje etykiety na tą specjalną okoliczność. Podczas kolacji BG zostają obarczeni nowym, naprawdę trudnym zadaniem. Geld zapewnia, że drużyna i z tym sobie poradzi i klamka zapada.

Wszystko toczy się mniej więcej takim rytmem przez kilkanaście sesji. BG dowiadują się jednak, że ich drużyna stała się solą w oku "prawdziwych poszukiwaczy przygód". Tym ciężko jest teraz o jakiekolwiek lepsze zadanie. Szlachta nie przyjmuje żadnego awanturnika jeśli nie przychodzi on z rzecznikiem a nie daj boże nie potrafi się zachować i stosownie ubrać na taką okazję. Bardowie coraz rzadziej interesują się nimi i skupiają na dokonaniach graczy zlecanych często przez samego mości króla. Kiedy BG otrzymują pozwolenie na posiadanie broni nagle okazuje się, że takiego pozwolenia wymaga się od wszystkich poszukiwaczy przygód, a nie każdego młodego na to stać. Kiedy jakiemuś awanturnikowi powinie się noga podczas misji zaczyna ciągać się go po sądach i żądać odszkodowań na rzecz pracodawcy a smród ciągnie się jeszcze przez dłuższy czas. Przeciętny poszukiwacz przygód znacznie traci w oczach zwykłego ludu bo aby się utrzymać podejmuje misje o "tych złych" (oczywiście to plotki rozsiewane przez Gelda - "lepiej zapłacić więcej i mieć gwarancje dobrze wykonanej roboty przez profesjonalistów niż zlecać taniej zadania komuś, kto pracuje z półświatkiem i kultami zła równie łatwo, moi chłopcy nigdy nie podejmowali się czegoś takiego. Pieniądze to nie wszystko."). Wreszcie jakaś drużyna może zechcieć pogrążyć BG. Zaczynają się problemy, gracze są atakowani przez innych awanturników na rozmaite sposoby i muszą sobie jakoś z tym radzić. W każdym razie to środowisko nie postrzega już ich dobrze. Wyobraźcie sobie drużynę BG która porusza się po mieście z wynajętą przez Gelda ochroną przed innymi poszukiwaczami przygód. Jeśli BG szybko się nie zreflektują będzie coraz gorzej. Inna drużyna poszukiwaczy przygód postanowi przyjrzeć się BG i Geldowi, będą szukali na nich jakiegoś haka a takich mogłoby się trochę znaleźć. BG mogli wykonywać zadanie poufnie dla jakiegoś szlachcica i otrzymali kasę ekstra jeśli sprawa nie wypłynie. Poza tym zaopatrują się u przestępców i żadna misja nie wymagała od nich starcia z półświatkiem, ktoś nadgorliwy mógłby powiedzieć, że to już świadczy o współpracy. Poza tym najbardziej koło pióra robi graczom sam Geld Buffett. Często musiał dawać łapówki, chociażby bardom albo wynajmował ludzi do eliminowania konkurencji. MG może nawet zaprosić innych graczy do gry i poprowadzić ich drużynę prowadzącą to prywatne śledztwo.
BG stają się coraz większymi celybrytami, ludzie na ulicach proszą ich o autografy, pojawiają się zaproszenia na salony itp. Pewnego dnia Geld może nawet oświadczyć "To jest nowy członek waszej drużyny książę Gustaw. Marzy mu się poszukiwanie przygód a ojciec nalegał, że jeśli już to ma trzymać się najlepszych w fachu. Zabierzecie go ze sobą na kilka misji i pilnujcie aby włos mu z głowy nie spadł. Jest trochę arogancki i porywczy ale myślę, że jakoś to zniesiecie. Jego ojciec bardzo dobrze płaci". Środowisko innych poszukiwaczy przygód też nie będzie próżnować, obrzucą kamieniami ich biuro albo nawet wtargną zbrojnie, może zaleźli komuś wyjątkowo mocno za skórę. Tak czy siak, kiedy zacznie robić się zbyt gorąco Geld zwolni wszystkich pracowników pobierze kasę ze skarbca i zostawi list, że odchodzi. To będzie początek upadku BG. Bez krasnoluda sobie nie poradzą, to on zawsze załatwiał wszystkie sprawy, teraz muszą sobie radzić sami. Pewne fakty zaczną wypływać, pojawią się skandale (jak to BG przespał się ze szlachcianką i nie widzi mu się ożenek) a zwolnieni pracownicy też będą chcieli się zemścić. Reputacja pogorszy się i obróci przeciwko nim. Wystarczy jeden fałszywy ruch a o to łatwo w ich sytuacji i wszystko posypie się jak domek z kart. Pojawią się podatki do zapłacenia za biuro i willę którą podobno wynajęli (robota Gelda, lubił tą willę ale cóż, lepiej teraz nie pokazywać się BG na oczy, zostawił ją więc). Półświatek stwierdzi, że robienie interesów z BG nie jest już bezpieczne i odetnie się od nich. Urzędnicy, straż miejska, bardowie, wszyscy który otrzymywali regularne "pensje" od krasnoluda zaczną dochodzić sowich "należnych im pieniędzy" albo rozwiną języki. Na to wszystko potrzeba pieniędzy a skarbiec w banku stoi pusty. Trudna sprawa. Trzeba znaleźć Gelda i kazać mu wszystko odkręcić. Nawet jeśli uda im się go znaleźć (zrobi wiele aby tak się nie stało) nie będzie w stanie zatrzymać tej "reakcji łańcuchowej". BG są w kropce. Sami kontra reszta świata, w dodatku ich własne środowisko ich nienawidzi. Oby coś wymyślili bo koniec jest bliski. Awanturnicy tylko patrzą aby dobrać im się do skóry i brutalnie podziękować za wszystkie problemy jakie przez nich mają. Z tak szargana reputacją powrót do fachu jest niemożliwy a jeśli nie odkładali nic samemu to w dodatku są całkiem spłukani.
Zagranie trochę chamskie ale pokazuje, że nie da się tak łatwo dojść do sławy i bogactwa, zwłaszcza, jeśli rękę na wszystkim ma inna osoba. BG muszą teraz ponieść konsekwencje swoich działań i odpokutować za umowę, która okazała się dla nich wyrokiem śmierci. Chyba lepiej było zrezygnować w porę i zapłacić to parszywe 25 koła za święty spokój. Teraz już za późno. Nie podaje uniwersalnego zakończenia gdyż bardzo, bardzo wiele zależy od graczy. Może nawet uda im się zachować twarz i kiesy jeśli wszystko dobrze rozegrają. Co o tym sądzicie ?

poniedziałek, 22 listopada 2010

CODE

Naszedł mnie pewien pomysł. Generalnie uważałem zawsze, że granie przez komunikatory internetowe nie jest dobre, z powodu ograniczonej możliwości budowania klimatu. Postanowiłem jednak zamienić tę wadę w zaletę. Zrobić tak, aby gra przez komunikator była klimatyczna sama w sobie. Wymyśliłem coś takiego:

Gdybanie o magii


Od autora …
„Rzucam kulę ognia”. Deklaracja prosta jak pstryknięcie palcami, po której następuje opis rozgromionej właśnie grupki przeciwników. Wojownicy naznaczeni setkami blizn, przyglądają się ze zdumieniem wybałuszając oczy. Mag stoi zaś niewzruszony na wzgórzu, jego magiczna szata powiewa na wietrze nasyconym mistyczną aurą, która otacza czarownika. Jeszcze kila poziomów temu uciekał przed goblinami odganiając je od siebie przy pomocy drobnych magicznych sztuczek. Reszta drużyny spoglądała na niego z przymrużeniem oka, teraz zaś … Teraz, to najsilniejsze ogniwo w grupie, dysponuje zaklęciami na każdą okazję i nie odstaje już od reszty. Co takiego stało się w odstępie tych kilku poziomów? W jaki sposób magus stał się tak potężny, gdzie i kiedy wzrosła jego moc? Gdzie i kiedy nauczył się nowych zaklęć i rytuałów? Na te wszystkie i wiele innych pytań, postaram się odpowiedzieć w tym wpisie.


piątek, 19 listopada 2010

Subkultury w systemach fantasy

Od autora…
Naszła mnie taka luźna myśl. W naszym świecie wiele jest rozmaitych subkultur i temu podobnych ruchów. Nigdy jednak jeszcze nie spotkałem się z czymś takim w settingach związanych z fantasy.

Sporą część czasu poświęciłem na rozważaniach: czym spowodowana jest owa tendencja? (a w zasadzie jej brak). Dwa argumenty przyświecały mi w tych rozważaniach, po pierwsze "subkultury nie pasują do fantasy klimatem", po drugie istotną rolę może odgrywać "zbyt niska liczebność i świadomość społeczeństw". Ciężko było polemizować z takimi argumentami, jednak podjąłem takową próbę. Całość była zrealizowana w ramach tworzenia mojego autorskiego settingu, ale po minimalnych modyfikacjach może nadawać się na przykład do D&D.

Słowem wstępu sprostowanie z mojej strony. Tematyka subkultur w fantasy jest mi obca, nie zagłębiałem się w to. Całość tej pracy wynika z przelania na papier luźnej refleksji. Całkiem prawdopodobne, że problem ten został już gdzieś podjęty i wykorzystany. Mimo to umieszczam tutaj swoje skromne wypociny i mam nadzieję, że dla niektórych czytelników, niżej zamieszczony tekst, stanowić będzie inspirację do scenariusza lub ktoś z Was postanowi wykorzystać (fragmentarycznie lub całościowo) efekty mojej pracy, jako urozmaicenie świata gry.

Pozdrawiam.
Abbadon.

czwartek, 18 listopada 2010

73 Pomysły na przygodę do Neuroshimy


Znalazłem ten stary plik zalegający na dysku w komputerze, pochodzi z roku 2006-07. To był czas związany z moją krótką fascynacją tym systemem, kiedy jeszcze wiedziałem o nim stanowczo za mało, aby pisać takie teksty. Koniec końców nigdy jednak do Neuro nie wróciłem, tekst wrzucam bez poprawek, może komuś coś się przyda zamiast kurzyć się na kompie.


wtorek, 16 listopada 2010

A co niby gracz może ? (Drużyna)

Postanowiłem więc napisać, co gracze są w stanie dobrego uczynić dla swoich kolegów z drużyny. Lista prezentuje się następująco :

1. POSTAĆ POD EKIPĘ

Dotyczy to spraw związanych z wspólną koncepcją i mechanicznym zgraniem. Lepiej mieć drużynę która się uzupełnia typu kapłan, łotrzyk, wojownik albo zrobioną na jedną modłę typu 3 wojowników (żołnierzy) albo zły kapłan, nekromanta i rycerz ciemności. Ustalenie tego z góry, przed rozpoczęciem kreacji postaci pozwoli dobrać atuty, zaklęcia, umiejętności i takie tam aby za wiele się nie powtarzało a możliwości drużyny wzrosły. Stosując taką metodę najlepiej jest aby gracze usiedli wspólnie do uzupełniania kart postaci i ustalali wszystko na bieżąco, doradzając sobie nawzajem i konsultując z MG. Co prawda cierpi na tym pewien realizm, ale to niekoniecznie musi komuś przeszkadzać.

A co niby gracz może ? (Odgrywanie)

Tak jak obiecałem kolejna część z serii o graczu. Omówiłem już proces tworzenia postaci, teraz zajmę się kwestią jej odegrania. Wypunktowałem sobie co najważniejsze i pierwsze co przyszło mi na myśl to :

1. GESTY, MIMIKA, MODULACJA GŁOSU

A także inkantacje zaklęć w systemach fantasy. Myślę, że nie ma co się tu rozwodzić bo nic odkrywczego nie mam do zaoferowania, po prostu każdy gracz powinien zwrócić na to uwagę i zastosować podczas odgrywania. Może nawet się przebrać za postać, lub mieć jakiś element ją charakteryzujący przy sobie, ale jak już powiedziałem, ten temat zostawiam.

2. MYŚLENIE NA GŁOS

To akurat może nie być już tak oczywiste, a ja myśleć na głos jako postać bardzo lubię. Kiedy MG rzuca jakiś opis, ja zaraz komentuje go. Opisuje właściwie wszystko jeszcze raz oczami swojej postaci. Jeśli MG powiedział, że "w karczmie siedzi banda chłapiących piwo krasnoludów" ja mogę powiedzieć "patrzę na tych obdartusów z pogardą". Moja postać werbalnie nic nie powiedziała, jednak wyraziła pewne myśli i odczucia. W kolejnym opisie MG może zwrócić na to większą uwagę opisując "zachlane ryje" zamiast "uśmiechnięte od ucha do ucha pijackie twarze". W "Graj z Głową" pada wiele słów na temat dywersyfikacji, jeśli MG się do tego stosuje, to takie "myślenie na głos" znacznie ułatwi mu sprawę. Taki opis można wpleść raz na jakiś czas, albo w sytuacji, kiedy dla naszej postaci jest to istotne. Nie lubimy deszczowej pogody ? Nic tylko wyrazić swoją opinię myślami postaci. Następnym razem MG podczas deszczu wrzuci wstawkę "znów pada, znów jesteś wkurzony". Ot niby nic, ale dla postaci ma to swoje specjalne znaczenie.